piątek, 22 lipca 2016

Messege Part VI



*On*
Ehhh, po tak pięknym weekendzie niestety nadszedł znienawidzony przez wszystkich początek tygodnia czyli poniedziałek. Dłużyło mi się te pierwsze trzy lekcje cholernie dlatego nie mogłem normalnie się doczekać tej godzinnej przerwy. Podczas tego czasu możemy robić wszystko, dosłownie, nawet możemy spieprzyć stąd. Ja jednak zwykle wolę iść do kotłowni coś zapalić. O tak, zaraz chętnie tam pójdę i wypełnię swoje płuca śmiesznym dymem, który według tej staruchy od biologii ‘zabijam siebie pomału’. Tak tak, to raczej szkoła zabija nas, stara się nas podporządkować do jednego wzoru czyli perfekcyjny kujon. Tsa, na pewno im się to uda. Już sobie to wyobraziłem, armia, małych, kujonowatych, dzieci w jednakowych okularach, ciuchach, z jednej ręce sto zeszytów w drugiej linijka i jeszcze ołówek za uchem…. Fuuuuu. To byłoby okropne! Takie małe kujonowate zombie. Serio muszę iść coś zapalić, bo nie wytrzymam tych czterech kolejnych godzin lekcyjnych. A tu jeszcze taki prezencik od Dyrka; na sam koniec dupnego poniedziałeczku moja ukochana Chemia! Czujecie ten sarkazm?
*Ona*
I tak po weekendzie nastała ta najbardziej znienawidzona przez uczniów chwila czyli pierwszy dzwonek w poniedziałek. Czy mówiłam, że ten który wymyślił religię i chemię w jednym dniu a szczególnie w poniedziałki jest chory psychicznie? Chyba tak. W każdym razie to jest przeginka, na szczęście zaraz po religii mamy godzinną przerwę, więc mogę iść sobie zapalić zaraz po spotkaniu z księżulkiem. O tak, już czuję w ustach smak tego papierosa… mmmmmm……. Tak. Teraz tylko iść za budynek szkoły i zapalić sobie jednego może dwa. Szkoła jest do niczego, najchętniej by chyba nas wszystkich stworzyła na takie małe lalki, kujony. Na szczęście nie mają jak tego zrobić. Uff, nawet nie chcę sobie tego wyobrażać. Zakładam na nos swoje okulary, na głowę kaptur i wychodzę ze szkoły z zamiarem zapalenia. Chwilę potem wpadam na kogoś i już wiem, że ta osoba ma przesrane

*On*
Zamierzam wejść do szkoły i wtedy na kogoś wpadam. A raczej ktoś na mnie. Jestem wkurzony, czemu nie uważa jak chodzi!? Czemu? Tak trudno patrzeć przed siebie!?
-Uważaj jak łazisz –patrzę gniewnie na osobę, niestety nie widzę na wiele bo osobnik ma na nosie czarne okulary a na głowie kaptur który zasłania wiele. Jednak po posturze jestem w stanie powiedzieć, że to dziewczyna. Dość drobna, pewnie zaraz usłyszę piskliwym głosikiem ‘przepraszam’
-Ty też mógłbyś uważać na swoja dupę, przygłupie –tego się nie spodziewałem. Ktoś mi się postawił!? Serio? Chyba życie mu nie miłe
-Co powiedziałaś? –mierzę ją wzrokiem
-To co słyszałeś. A teraz rusz dupę i zejdź mi z drogi –dziewczyna uniosła głos, który wcale nie był piskliwy, był ostry
-Lepiej ty rusz tyłek bo twoje okularki wylądują pod moimi glanami
Usłyszałem śmiech, nikt nie będzie się ze mnie śmiał!
-To nie są glany. Śmieszny jesteś, to są glany –wskazała na swoje buty a mi prawie kopara opadła. Ona miała na nogach glany które miałem zamiar sobie kupić! Identyczne! Tylko na 100% mniejsze. Kurde no. Kim ona jest?
*Ona*
Widzę zmieszanie na jego twarzy i wiem, że już nie odpyskuje. Hah, serio myślał że ze mną wygra? Chyba się przeliczył i myślał, że ma do czynienia z kolejnym plastikiem z Ipponem w ręce i kilogramem tapety na ryju. O nie nie, nie jestem tapeciarą. Jestem punkiem, a nie plastikową laleczką. Jestem Av a nie Barbie.
-Coś jeszcze czy wreszcie suniesz się? –byłam już podirytowana
-Ty też możesz
-Śnisz kretynie –szturchnęłam go i wyszłam z budynku. Teraz serio potrzebuję papierosa i to nie jednego! Ehhh, kretyni
*On*
Po spotkaniu z tą kretynką musiałem zapalić i to nie jednego. Co poskutkowało tym, że profesor skamielina wyczuł papierosy i przepytywał mnie prawie 20 minut! Normalnie zarąbiście, tej lasce to ja chyba łeb ukręce. Tak, dobry pomysł. Nikt nie będzie tak mnie traktował! Nikt!

Jedyny plus dzisiejszego dnia, to, że tajemniczy ktoś mi wreszcie odpisał!  

piątek, 1 lipca 2016

Message Part V



*Ona*
Ta dam i jedyny dzień w tygodniu bez chemii minął. Dzisiaj piątek, więc powinnam się cieszyć, ale gdy tylko pomyślę o tym, że zaczynanym religią z jakże wspaniałym księdzem Mostesso, później kolejny piękny w-f czyli bieganie a kończymy szatańską lekcją Chemii to mam ochotę się powiesić. A przecież według księdza to ja jestem szatanem; wysłannikiem diabła. Nie mogę się doczekać aż przyjdzie do mojej ławki i zacznie swoje kazanie. Ehhh…. Ale ta lekcja jest nudna. Aż oczy same mi się zamykają. Nic się nie stanie jak zasnę na chwilę, prawda?
Przecież ‘5 minut’ snu na lekcji to nie są nawet 3!
*On*
Wstałem rano z myślą ‘Piątek, piątek, piątek!’ jednak chwilę później przypomniałem sobie o planie dzisiejszych zajęć. Cytuję mojego kolegę ‘Gówno, gówno, gówno’. Nie ma to jak mieć jednego dnia chemię i religię. Już nie mogę się doczekać lekcji z księżuniem Mostesso. Na ostatniej lekcji ksiądz miał mnie tak dosyć, że wywalił mnie z zajęć. Miałem zamiar iść na wagary, jednak gdy skojarzyłem sobie chemię z pisaniem na biurku to chęć sprawdzenia czy ktoś, coś odpisał. Czekam od tygodnia na jakąkolwiek wiadomość, nie żeby coś ale po prostu jestem ciekaw czy ktoś myśli tak jak ja. Czyli jednak jestem ‘zmuszony’ iść do budy. Na szczęście zaczynam lekcjami, które dzięki siedzeniu w ostatniej ławce, całkiem skryty przed ‘sokolim’ okiem podstarzałej nauczycielki będę mógł przespać.

*Ona*
-Dziecko Boże, na Bożej lekcji się nie sypia –otworzyłam oczy i zobaczył księżulka wznoszącego ręce do Boga
-A jakoś ksiądz to robi ‘w obecności Boga’ –zrobiłam nawias w powietrzu i usłyszałam śmiech klasy. Tymczasem ksiądz zdawał się zdenerwować
-Muszę porozmawiać z twoimi rodzicami o egzorcyście
-Też uważam, że popieprzyło księdza –zaśmiałam się zadowolona. Znowu usłyszałam smiech klasy, tylko tym razem głośniejszy
Ksiądz w tej swojej sukience podszedł do swojego biurka i zaczął przeszukiwać Biblię jak dla mnie Pierwszą Książkę Science Fiction; czyli kolejne kazanie z pięknym czytaniem z Biblii którą księżulek wręcz uwielbia
*On*
I tak jak myślałem przespałem sobie cudownie lekcje z tą skamielinką, wpatrywałem się w nogi naszej anglistki, z matmy się urwałem i zostały dwie lekcje. Niestety najgorsze; chemia i religia; czyli cudowniej już po prostu być nie mogło. Ehhh…. A może jednak te wagary nie były aż tak głupim pomysłem? Za późno już chyba by uciec z lekcji, nauczyciele teraz szczególnie pilnują wyjścia. Akurat teraz, śmieszne. Chyba boją się nadmiaru słońca wpadającego przez otwierane drzwi. Eh…. Zająłem swoje miejsce i czekałem aż wielki pan sprawdzi listę obecności
-Buntownik? –miał zapewnie na myśli mnie, jednak wypraszam sobie bardzo; mam swój honor -Punk? Jesteś tu? –on był kurde ślepy czy co!? Przecież siedzę centralnie przed nim! –Wkurzający jesteś obecny?
-Jest pan wkurzający w cholerę, ale punkiem pana bym nie nazwał –odezwałem się w końcu, a psorek uniósł wzrok znad dziennika i próbował naśladować wzrok mordercy. Czy wspominałem już, że nie udawało mu się to nigdy? Nie? W takim razie robię to teraz.
-Przypominam Ci chłopcze, że jesteś w kulturalnej szkole na wysokim poziomie a nie w poprawczaku
-A ja uważam, że ta szkoła to totalne dno.
-Tomlinson, jesteś totalnym durniem i pajacem –o nie, teraz przesadził
-To pana zdanie, a ono mnie nie obchodzi za cholerę
-Do tablicy marsz!
-Oczywiście, oficerze bez odznaki
*Ona*
Jakim cudem ten stary dziadek ma siłę by brać nas na tak długie bieganie, co? Moje nogi odpadają, a czeka mnie jeszcze cudowna lekcyjka chemii. Oczywiście aktualnie wszyscy chłopacy wlepiają się w nogi naszej anglistki. Kompletnie nie rozumiem czemu. Ta baba jest taka…. Sztuczna bardzo. I dziwna. Nie lubię jej wcale i ona mnie też. Jak ona cudownie ocenia moje prace, 3 błędy i już ocena w dół! Pięknie, prawda?
-Maxen, opowiedz mi proszę o naszej ostatniej lekturze, którą mieliście przeczytać na dzisiaj
Kur… lektura! Zapomniałam o tym i akurat musiała spytać mnie!
*On*
Zostawiając kolejny napisik na biurku poszedłem do sali na spotkanie z idealnym księżulkiem. Ciekawy jestem czego dzisiaj się dopieprzy. Glanów, bluzki czy może tatuażu?
-Louisie, czy przeczytałeś fragment Biblii o który Cię prosiłem ostatnio?
-Nie czytam książek science fiction
-Czy ty jesteś bliźniakiem tego diabła wcielonego Maxen?
Czyli istnieje drugi diabeł, jakaś lub jakiś Maxen. Hm…, że jeszcze o nim/niej nie usłyszałem?
*********************************************************************************
Cześć wszystkim. Dawno mnie nie było, niestety. Jednak wracam, z podwojoną siłą... i z nową autorką. Mam nadzieje, że nasza współpraca będzie owocna :) 
Niestety, Olviak najprawdopodobniej odeszła od pisania na tym blogu :( 
Never_Your


sobota, 4 czerwca 2016

Message Part IV



*On*
Pierwsza lekcja i od razu cios, chemia, bo jakże miałoby być inaczej. Przynajmniej raz nie mam tego gówna na końcu. Chociaż zacząć z tym dzień też nie jest wesoło, tym bardziej wstając rano.
-Witam klaso, dzisiaj będziemy się zajmować addycją halogenowodorów. To jest bardzo proste
To oznacza, że to jest w luja trudne i nikt nie będzie tego umiał zrobić
-Popatrzcie tu –psorek wskazał na tablicę na której było kilkanaście znaków, równań, linii
-O ku#wa
-Co powiedziałeś Tomlinson?
-Nazwałem po imieniu to co znajduje się na tablicy
-Na tablicy znajduje się addycja halogenowodorów
-Czyli gówno, którego nikt nie będzie umiał ani rozumiał
-To jest addycja…
-Tak, wiem, jakaś tam
Nauczyciel spojrzał na mnie spod byka, a raczej próbując tak spojrzeć i poszedł do swojego biurka. O nie! Tylko nie to
-Kartkówka, bym wiedział na czym stoimy
Kurr…. Gratuluje sobie, właśnie załatwiłem nam kartkówkę! Że też dzisiaj musiałem zapomnieć włożyć ściąg do glana! Dzisiaj, akurat dzisiaj. Cudownie! Gratuluje Lou! Należy ci się nagroda głupoty
*Ona*
-Ku#wa mać, wyłącz ktoś ten budzik!
Obróciłam się na drugą stronę po czym spadłam z łóżka. Mój biedny tyłek, szczęście, że dzisiaj nie mam w-f. Spojrzałam na swój telefon i zobaczyłam kto miał czelność zawracać mi głowę… o 8:12, kiedy idę na 9… pięknie moja szanowna mamusia dzwoni
-Czego…. Nie, nie potrafię grzeczniej….. super masz…….taaa, bo w twoich latach było inaczej……skończyłaś już?.....dowiedzenia –ponownie nakryłam się kołdrą aż po czubek głowy
Nie ma to jak dzwonić rankiem tylko po to by powiedzieć, że wróci się później! Przecież nie mam 5 lat, chyba się trochę spóźnili, jeżeli myśleli, że będę się zamartwiała ich nieobecnością. Ha! Prędzej będę mogła popracować nad wzorem nowego tatuażu.
No cóż, skoro już zostałam obudzona to wstanę, i tak już nie zasnę. Wstałam i poszłam do swojej szafki by wyjąć z niej ciuchy na dzisiaj.
*On*
Założę się, że szanowny profesorek będzie miał niezły ubaw gdy natknie się na moja praktycznie pustą kartkę z jedynie narysowanym wielkim krzyżem i podpisem ‘śmierć chemii’. Temu gostkowi chyba się nieźle nudzi skoro przynajmniej raz w tygodniu robi kartkówkę. Może ma problemy? A może nie równo pod sufitem? Chyba oba
-No to jeszcze zapraszamy do odpowiedzi z tablicy Mendelejewa … hm –psorek ubrał swoje gogle bez których nie przeczyta poprawnie nazwiska a ja wtedy modliłem się, żeby nie wziął mnie
Już raz mnie w tym tygodniu pytał, więcej do szczęścia mi nie potrzebne. Ba! Byłbym prze
szczęśliwy gdyby w ogóle mnie nie pytał, te cudne kartkóweczki mi wystarczają.
-No to do odpowiedzi poproszę, no może pana który zawsze ma coś do powiedzenia –podniósł swój wzrok znad dziennika prosto na mnie. No pięknie! Ten gostek chyba się na mnie na serio uwziął
-No Tomlinson, chyba te buciory nie są aż tak ciężkie byś nie mógł podnieść swojego leniwego tyłka do odpowiedzi
-Są cięższe niż pana mózg, którego pan nie ma
-Podaj właściwości  wody wapiennej
-To jest pewnie żrące, wodne, zmętnione, a poza tym chciał pan chciał pytać z tej całej tablicy, alzheimer się kłania? –powiedziałem rozbawiony
-Bardzo pan zabawny, panie Tomlinson. Jakoś pana ojciec potrafił wymienić właściwości Aqua Calais
-Nie wiedziałem, że jest pan aż tak stary. Miejsce takich okazów nie jest w muzeum?
-A miejsce takich jak ty nie w poprawczaku? Przypominam Ci Louisie, ze jesteś w poważnej, renomowanej szkole a nie w pierwszym lepszym LO
-Nie przypominam sobie bym przechodził z panem na ‘ty’
-Siadaj, jedynka, nie mam już na Ciebie siły
-Tak jak ja na pana denne lekcje

I tak oto wpadła mi do głowy kolejna myśl, złota a raczej spod ręki fallen angels. Wziąłem więc do ręki mój ukochany czarny długopis i zacząłem bazgrać na już nie tak perfekcyjnym biurku profesora skamieliny. Ciekaw jestem czy prawo jazdy też robił na dinozaurze? Czy Może na mamucie?.......

czwartek, 26 maja 2016

Love



Gdzieś tam w świecie 26 V 2016 
 Najukochańsza t.i !  
Postanowiłem napisać do Ciebie ten list by wyznać Ci swoją miłość, która sięga zenitu a mimo to dalej pnie się ku górze. Nie ma skali w jakiej można by ją zmierzyć, gdyż żaden uczony nigdy nie śmiał sobie wyobrazić tak wielkiej i niepojętej liczby. 

            Moje serce wypełnione miłością do całego mojego świata jakim jesteś, pęka na pół, ponieważ Nobody seesNobody knows. We are a secret can't be exposed. Bez Ciebie obok duszę się tlenem, umieram od środka, gdy jesteś obok moja dusza się cieszy a dzień staje się piękniejszy. Chciałbym mieć Ciebie obok zawsze mój skarbie, Couse I'm yoursI'm yours lecz niestety okropne kilometry rozdzieliły nas. Jesteś jak słońce w pochmurne dni, jak kwiat na pustyni. Teraz, dzięki tobie jestem lepszym człowiekiem, zmieniłaś mnie kochanie, gdyż All my life, you stood by me, when no one else was ever behind me, all this lights they can't blind me with yours love nobody can drag me down. Dziękuję Ci. Chcę, żebyś wiedziała, że kocham Cię całym swoim serduszkiem, w dnie i w noce. Proszę, nigdy nie mów, że nie jesteś idealna, bo to kłamstwo but you're perfekt to me! Nie mogę już się doczekać naszego spotkania, bym mógł utonąć w twoich magicznych oczach a nasze bezsenne noce spędzone na pięknych rozmowach zmienią się w noce kiedy będziemy liczyć gwiazdy, gwiazdy które są na niebie tylko dla nas. I how many night does it take to count the starsInfinity, jednak z tobą czas płynie znacznie szybciej niż gdy nie ma Ciebie obok mnie. Chociaż i tak najpiękniejsze gwiazdy ktoś tam na górze ulokował w twoich oczach. Pragnę spędzić z tobą wieczność, szukając szczęścia chociaż to właśnie ty nim jesteś skarbie. 

         Na końcu mojego listu chciałbym zacytować Ci pewien dialog, który na pewno znasz:
 '-A co będzie jeśli kiedyś odejdę? -spytał Krzyś Puchatka -
Nic. Po prostu będę tu siedział i czekał. Bo Ci, których kochamy nigdy nie odchodzą na zawsze' Piękne, nie prawdaż? Więc nie obawiaj się kochanie, że kiedyś zniknę. Zawsze będę obok  

Kocham Cię bardzo H xxx 

piątek, 29 kwietnia 2016

Message Part III



*On*
Dzisiaj na szczęście nie mam chemii! Jestem z tego powodu bardzo zadowolony, gdyż to jest jedyny dzień w tygodniu, kiedy nie mam chemii. Jedyny dzień kiedy dyrektor pomyślał o tym, że należy nam się jeden dzień bez tego debilnego przedmiotu. Wczoraj miałem niezłą pogadankę z moimi starymi, a przecież nic się nie stało…. Kilka uwag od gburowatego nauczyciela a zachowują się jakbym na bank napadł lub kogoś zabił. Wróciłem po północy myśląc, że państwo perfekcyjni już dawno śpią a tu niespodzianka. Jeszcze mi się dostało za nowy tatuaż. Zrobiłem sobie wręczaj taką piękną czaszkę na ręce i jestem zadowolony z efektu. Czy oni raz nie mogą nie mieć z czymś problemu? Właśnie idę na lekcje z człowiekiem, który jak zwykle będzie mnie wyzywał od wyznawców szatana czyli z księdzem Montesso. Czemu wszyscy się tak na mnie uwzięli? Czemu? Nie uważam siebie za jakiegoś przestępcę czy kogoś w tym rodzaju, jestem po prostu sobą.
*Ona*
Czemu to ja mam szczęście zaczynać lekcje od chemii? No czemu? Taki piękny dzień, idziesz do budy na 10, masz tylko trzy lekcje…. I tu się zaczynają schody, gdyż pierwsze dwie to oczywiście chemia. Jak cudownie, prawda? Na dodatek ten cały Galz naopowiadał bzdur moim starym i dodatkowo dostałam opieprz za nowy tatuaż. Zrobiłam sobie wczoraj strzałę na palcu, nie wielkie dzieło, ale według moim staruszków ‘oszpecające’. Oszpecające to jest te ich zachowanie. Jak można być taki? Ehhh, szkoda gadać. Patrzę na zegarek w telefonie i mam ochotę cos rozwalić.
-Brawo Av! Właśnie spóźniłaś się dwie minuty na twoją ukochaną chemię –powiedziałam pod nosem wchodząc do budynku szkoły
Weszłam na odpowiednie piętro, zauważając, że klasa zdążyła już wejść. No pięknie!
-O Mexen, nie dość, że spóźniona to jeszcze poziom kultury wyniósł 0
-Tak jak poziom pańskich lekcji –mruknęłam i zajęłam swoje miejsce
-Co powinnaś powiedzieć wchodząc tu?
-Przepraszam
-No widzisz, jednak umiesz
-Za to, że jest pan głupi
Pan Galz jak poprzedniego dnia zrobił się czerwony
-Maxen! W tej chwili do odpowiedzi!
Zapowiada się kolejna przepiękna ocenka
*On*
Boże, jak zamkniesz oczy ‘na 5 minut’ po obudzeniu i otworzysz je ‘5 minut później’ okazuje się, że przespałeś pół godziny, jak zamkniesz oczy ‘na 5 minut’ na lekcji i otworzysz je ‘5 minut później’ okazuje się, że nie minęły nawet 3! A na dodatek nad tobą stoi zdenerwowany nauczyciel.
-Tomlinson, dziecko, ty się nie boisz Boga? Na Bożej lekcji spać? –ksiądz Montesso złożył ręce jak do modlitwy
-To raczej Bóg boi się mnie
-Synu Boży, diabeł w Ciebie wstąpił
-Taaa, i wszyscy inni. Te, Fallen angels
Twarz mężczyzny z neutralnej zmieniła postać na wzburzoną moją odpowiedzią. I w sumie, trochę rozrywki się przyda księdzu
-Tak dalej nie zajdziesz na….
-Ręcznym? Tak, ma ksiądz racje, też wolę dziewczyny –wtrąciłem się w wypowiedz mężczyzny z głupim uśmieszkiem. Cała klasa zaczęła się śmiać z mojej wypowiedzi
No co? W życiu przyda się trochę uśmiechu, a dodatkowy obaw nigdy nikomu nie zaszkodził. Natomiast ksiądz kompletnie nie wiedział co ma powiedzieć. Przynajmniej będę miał spokój do końca lekcji bez gadania na temat ‘szatana, który we mnie wstąpił, odsuwając mnie od Boga’.
-Tomlinson proszę podejdź do mówni, przeczytasz fragment Biblii
Czyli chyba jednak nie będę miał spokoju, tylko jeszcze większy ubaw.
*Ona*
Boże, czemu ta lekcja musi się tak dłużyć? Czemu? Lekcje chemii powinny trwać max 15 minut. A to dopiero 1 godzina tego jakże wspaniałego na odwrót przedmiotu. Czy ktoś w ogóle myślał o nas układając nasz plan lekcji? No chyba nie.
Ta lekcja jest do niczego, dokładnie tak jak napisał to ten ktoś od wiadomości na biurku pana. Minęło dopiero 20 minut, dopiero! A czeka mnie jeszcze drugie tyle!! Masakra jednym słowem chociaż to za mało powiedziane. Już zdążyłam zarobić 2-, przynajmniej nie jeden. Moi rodzice będą mogli być ze mnie dumni, na więcej mnie nie stać. A jak oni twierdzą ‘stać mnie na więcej, tylko za mało uwagi przykładam do nauki’. Ta! A żeby wiedzieli! Szkoła to zło.
-Maxen, nauczysz się kiedyś obliczać Cp?
-Nauczy pan się kiedyś mojego imienia?
Profesor obrócił się do mnie z miną która miała parodiować minę mordercy
-Widzi pan, mi nie wychodzi to coś na C, panu nie wychodzi groźne spojrzenie
-Maxen! Grabisz sobie małolato
-Ohh, jak mi smutno z tego powodu, naprawdę. A wie pan, że używania słów z mało podkreślają pana małe umiejętności –odpowiedział mi śmiech klasy
-Siadaj, jedynka.
Wróciłam na swoje miejsce burząc ciszę panującą w klasie odgłosem walenia glanów o podłogę

Co za piękny odgłos!  

piątek, 8 kwietnia 2016

Message part II



*On*
Niestety, moje marzenie nie spełniło się, tylko kolejny raz dostałem naganę. W związku z czym dalej muszę siedzieć na tych pochrzanionych lekcjach chemii i słuchać nudnych wykładów profesorka Galza. Czy on kiedykolwiek przejdzie na emeryturę? Czy on w ogóle kiedykolwiek choruje i nie ma go w budzie? Na szczęście jeszcze rok i spadam stąd. Idę przed siebie, gdzie glany mnie poniosą. I będę miał w duszy zdanie mojego starego, jeden papierek, mianowicie marnie zdana matura i musi wypłacić mi moje 25%. Będę wolny i żaden psorek nie będzie ode mnie wymagał znajomości jakiegokolwiek wzory, chyba, że na maryśkę. Ten to zawsze chętnie. Przecież w życiu trzeba się bawić, prawda?
-Tomlinson! To mnie w tej chwili!
Czego ten staruch może ode mnie znowu chcieć!? Za mało ma ludzi do pytania!? Czy może uwziął się na mnie? Podejrzewam, że to drugie jest trafnie, bo przecież jest cała klasa przygłupów których można by spytać
-Możesz mi wytłumaczyć co do ma być do diaska!? -ryk mojego profesora pewnie słychać na drugim końcu szkoły -No słucham Tomlinson!
Mój profesor wskazuje na kartkówkę, moją kartkówkę, którą pisaliśmy ostatnio. Oczywiście miałem ściągę w glanach i zdążyłem coś tam ściągnąć, jednak nie mogłem się powstrzymać by nie napisać przepięknej dedykacji która brzmiała 'Kartkówki możesz sobie wsadzić wiesz gdzie'. Nie przejmowałem się tym, nie raz pisałem już gorsze 'dedykacje' i co więcej, byłem z nich dumny.
-Dzwonię do twoich rodziców
-Proszę bardzo -odpowiedziałem bawiąc się kolczykiem -Może pan im przekazać, że nie wrócę dzisiaj do domu znowu bo mam zamiar się porządnie narąbać i zabawić -wróciłem do swojej ławki nie czekając na cokolwiek.
Może sobie dzwonić do moich rodziców, nie interesuje mnie ich zdanie. Tak jak ich nie interesuje nic innego niż dobra opinia i perfekcja. A ja nie miałem zamiaru być taki jak sobie wymarzyli. Jestem buntownikiem
I tak oto wpadła mi do głowy kolejna myśl, oszpecająca biurko psorka. Wziąłem do ręki mój czarny długopis i zauważyłem, że nikt nie zmył mojego napisu. Ani nikt nie odpisał. Nadal było na nim tylko 'Witaj w piekle'. Korzystając z tego, iż Pan Glanz pisał kolejne 'hieroglify' dopisałem 'Te lekcje są do dupy'. Może ktoś odpisze teraz? Nie, przecież nikt nie odpisze. Nie wiem czemu na to liczyłem, może dlatego, że chciałem się z kogoś pośmiać? Nie wiem. Moje dumanie przerywa tak upragniony dzwonek. Wreszcie! Mam ochotę to krzyczeć. Wychodzę z klasy nie oszczędzając przy tym uszom mojego ukochanego nauczyciela dźwięku walenia glanami o drewnianą podłogę, ohh co za piękny dźwięk
*Ona*
To już ostatnia lekcja dla mnie, lecz najgorsza z całego dzisiejszego dnia. Kto wpadł na jakże genialny pomysł by umieścić chemię zaraz po fizyce, która sama w sobie jest już wystarczająco okropna!? Ale nie, przecież uczniom trzeba dowalić na każdym kroku. Ehh, byle do dzwonka, czyli jeszcze całe 42 minuty! 42 minuty wysłuchiwania na temat jonów, elektronów i innych. Ja się pytam; kto wymyślił szkołę? I dlaczego inni go za to nie zabili?! Przecież świat mógłby być taki piękny bez nauki. Cały czas można by słuchać dudniącej w uszach muzyki, bawić się do białego rana. Ale nie, przecież nauka, nauka i nauka. Jeszcze dwa lata i będę wolna.
-No to klaso, wyciągamy karteczki!
Mam ochotę krzyczeć! Co!? Kolejna kartkówka!? Czy temu facetowi aż tak się nudzi!?
-Nie ma pan co w domu robić? -pewnie rzucam pytanie
-Mam, jednak lubię sprawdzać wasze klasówki
-Ta, pewnie żona przy panu się nudzi -klasa wybucha śmiechem na moją odpowiedź i sama się uśmiecham, gdy widzę jak twarz mojego nauczyciela zmienia kolor na czerwony.
-Jeszcze jedno słowo a zadzwonię do twoich rodziców
-Spoko, może ich pan pozdrowić i powiedzieć, że nie zamierzam wrócić dzisiaj do domu-założyłam 'nogę na nogę' i dalej żułam gumę
Jak ja kocham denerwować mojego psorka. Niestety musiałam wyjąć kartkę, lecz gdy tylko się odwrócił wyjęłam z glana ściągę i spisałam z dwa zadania. Może 2 będzie.
-Dwie minuty i zbieram!
Nie chce mi się szukać kolejnej ściągi więc postanowiłam napisać cudną 'dedykację', profesor będzie miał niezłą minę gdy będzie sprawdzał. Nie raz już pisałam takie, w końcu nie tylko nauczycielom wolno dowalać uczniom, prawda? Odpłacam się dobrym za nadobne. Chwilę później klasowa kujonka zebrała klasówki i oddała nauczycielowi. Boże, jak można lubić ten przedmiot?
-Zobacz -Syll mnie szturcha -komuś się nieźle nudzi

Dopiero teraz dostrzegam kolejny napis; 'Te lekcje są do dupy'. Ktoś ma serio dobry gust, wie co jest do niczego. Może nie jestem sama, która twierdzi, że te lekcje są do bani? Na to wygląda....
*********************************************************************************
Hejka! To znowu ja :)
Nie umarłam jeszcze :) Mam nadzieję,  że podoba wam się chociaż troszkę Message !
Dajcie znać w komentarzach :) A co u was? Ja przyznam szczerze, że nieco zapracowana, ale wszystko dla WAS
Pozdrawiam
Laur Cia

niedziela, 27 marca 2016



Z okazji świąt Wielkanocnych
chciałybyśmy Wam życzyć: 
zdrowia, pomyślności, dobrych 
ocen jeśli chodzicie jeszcze do szkoły, 
pieniędzy, chociaż nie są najważniejsze, 
smacznego jajka, mokrych ubrań jutro,
by ten czas był spędzony z rodzinką
i wszystkiego wszystkiego. 
O! Zapomniałybyśmy o szczęściu, więc
i szczęścia w dostatek, bo ono jest najważniejsze ;)

Laur Cia i Olviak 

piątek, 25 marca 2016

Message part I



*On*
Siedzę i patrzę znudzony na te wszystkie równania i wzory na tablicy. W sumie jak większość mojej klasy mam chemie w dupie. Ale nie, mój ukochany tatuś uznał, że przyda mi się dodatkowa nauka i zapisując mnie do tej żenującej budy zaznaczył, że chce by jego syn czyli poszkodowany ja miał dodatkowe godziny chemii. No kurde, owszem najpierw się jarałem tym, że będę wiedział jak zrobić dragi, ale tak naprawdę nie robimy żadnych doświadczeń tylko patrzymy jak nasz podstarzały profesor pisze kredą na tablicy różne równania, wzory, zadania. Chyba nudniejszej lekcji nie było. To ja już wolałem polski, bo przynajmniej mogłem sobie popatrzeć na całkiem niezłą polonistkę, ale no przepraszam, nie mam ochoty patrzeć na mojego profesora. Przede mną jest jego wielkie biurko, więc nie mam szans na zrobienie jakiegokolwiek kawału. Mam już pomału dosyć, jednak do czasu tej upragnionej 19-tki jestem uzależniony od mojego tatulka. Doskonale wiem, że nie spełniam jego perfekcyjnej wizji mnie. Nie jestem żadnym kujonem, nie jestem ‘wylizany’, za to pije, pale, mam piercing i tatuaże. Tak to właśnie ja, ten chuligan z 2A, Louis Tomlinson. Ten, który zna dywanik dyrektora lepiej niż ktokolwiek inny. Jednak to ja.
Właśnie wpadł mi do głowy pomysł, czemu by nie zepsuć tego zbyt perfekcyjnego biureczka? Biorę do ręki czarny długopis i dokładnie piszę ‘Witam w piekle’
-Tomlinson! Do tablicy! –słyszę gruby głos mojego nauczyciela i nie chętnie ruszam tyłek z krzesła –Proszę mi rozwiązać ten wzór, razem z zaznaczeniem wiązań kowalencyjnych
Mam ochotę walnąć głową w mur. Czy ten gostek serio myślał, że ja go słucham? Że ja w ogóle wiem co to są wiązania jakieś tam? Hah, to chyba się nieźle mylił
Patrzę na te wszystkie znaki napisane na tablicy a moje źrenice rozszerzają się chyba do maksimum. Co to miało być? Jakieś hieroglify? Czy może pismo arabskie? Starożytnych Indian? Sam nie wiem i nie mam ochoty się dowiadywać.
-No, panie Tomlinson! Do roboty! Aniołki tego za pana nie zrobią
Biorę kredę do ręki i już wiem, że będzie kolejna piękna pała. Taka czerwona, na całą stronę w zeszycie z piękną parafką profesora.
-No, zrobisz pan coś wreszcie?!
-Tak, wyjdę z tej lekcji –rzucam i wychodzę z klasy. Mam szczerze gdzieś czy teraz wywalą mnie stąd czy nie. To nie jest miejsce dla mnie. Szkoła to w ogóle nie jest miejsce, szkoła o piekło…………
*Ona*
Jestem już znudzona siedząc drugą godzinę na tej chemii. Że też akurat moi staruszkowie wpadli na pomysł. Niech oni się wreszcie pogodzą, że nie będę ich perfekcyjną córeczką z perfekcyjnym życiem. Wolę słuchać ciężkiej muzy, dalej robić sobie tatuaże, piercing, bawić się, palić. Nie mam najmniejszej ochoty podporządkowywać się do nich, jestem sobą i nią pozostanę. Spoglądam na tablicę a mój umysł nie pojmuje tego wszystkiego co tam jest napisane. Tyle wzorów i równań…. O boże. Na dodatek nasz ukochany profesor nie zamierza przestać pisać kredą po tablicy. Mój zeszyt natomiast wygląda jak przepiękny brudnopis. Nie ma w nim większości notatek, za to są tam projekty tatuaży, które zamierzam sobie zrobić w najbliższym czasie. Po chwili szturcha mnie moja koleżanka z ławki, a ja podnoszę wzrok znad mojego zeszytu i napotykam wzrok mojego zdenerwowanego profesora
-Panno Maxen co to ma być?! To jest zeszyt czy jakiś brudnopis?!
-To jest pamiętnik tego zrytego przedmiotu –odpowiadam pewnie a klasa wybucha śmiechem, mój nauczyciel jeszcze bardziej się denerwuje
-Czy pani ma coś do mojego przedmiotu?
-Tak, uważam, że powinni płacić za siedzenie na tych lekcjach
Nauczyciel robi się jeszcze bardziej czerwony
-Ciekawa uwaga, Maxen. A teraz zapraszam do tablicy, dokończysz równanie
Wstaje i biorę z rąk profesora kredę. Tych znaczków jest tam za dużo! Co to jakieś hieroglify!? Czy może egipskie pismo? Pan Galz idzie na tył klasy, chyba by komuś zwrócić uwagę, a w tym czasie moja koleżanka podpowiada mi odpowiedz. Odkładam kredę i z uśmiechem wracam na swoje miejsce, porządnie waląc przy tym glanami o podłogę.
-Gotowe –rzucam i wracam do szkiców, odliczając minuty do dzwonka
Mam już prawie gotowy projekcik nowego działa, które zamierzam sobie wytatuować na nadgarstku. Piękna czaszka z diamentami zamiast oczu. Jeszcze tylko poprawię wygląd ogólny i chyba wybiorę się to tatuatora.
Biorę inny ołówek do ręki, a raczej zamierzam go wziąć i wtedy dostrzegam napis na biurku ‘Witaj w piekle’ i mimowolnie się uśmiecham. Ten napis mówił samą prawdę, to było piekło. Jestem jednak pewna, że wcześniej go tu nie było
-To ty?
-Ale co?
-No ten napis
-Nie, nie mam ochoty bawić się w pisanie po biurkach

‘No cóż’, myślę, zobaczymy czy pojawi się następna złota myśl………
********************************************************************************
Witam wszystkich! Wiem, późno, ale bezsenność to przecież piękna rzecz :)
Przedstawiam wam pierwsze, moje opowiadanie ta tym blogu, które będzie miało kilka części :)
Mam nadzieję, że wam się spodoba, kolejna część nie długo! A jak wam mija czas?
Pozdrawiam
Laur Cia

czwartek, 17 marca 2016

Without you II




*On*
Jestem strasznie wkurzony, nie wiem czy bardziej na Ollego czy na siebie. Mam ochotę coś rozwalić albo się napić, jednak wiedząc, że będę gdzieś dzisiaj jeszcze jechał sądzę, że lepiej coś rozwalić
-Od kiedy wiesz?
-Li, to nie jest ważne
-Ja się nie pytam czy to dla Ciebie ważne czy nie –uderzam ręką w blat stołu- Od kiedy wiesz!?
-Od dwóch miesięcy
Teraz tym bardziej mam ochotę coś rozwalić, a raczej przywalić komuś. No pięknie, pewnie wszyscy wiedzieli oprócz mnie
-Podaj mi adres
-Nie mogę Li, Sabine nie chce tego. Chociaż jej piżama mówi co innego
-Co kurwa!? Ty tam byłeś!? –dopiero teraz zdaję sobie sprawę, że przeraziłem mojego kumpla swoim tonem głosu
-Nie, byłem koło tego miejsca rano i widziałem ją w twojej szarej, dużej bluzie
So your friends been telling me
You’be been sleeping wirt my sweater
–Podaj adres. Ja Ci pomogłem z Cathrine
-Ehhhh, Roundson 47, 50 mil na zachód od Londynu
-Dzięki stary
*Ona*
Od rana towarzyszy mi dziwne uczucie. Moje serce zdaje się raz przyspieszać a raz zwalniać. Nie miałam siły dzisiaj ubrać się, na szczęście jest dzisiaj sobota i nie muszę nigdzie iść. Czuję, że
I’m a half a heart without you
Siedzę na parapecie, znowu, tylko teraz na parapecie w swoim domu, a nie w domu Liama. Jestem sama, w moim ciepłym, przytulnym domku, który wynajmuje. Pasuje do mnie, jest w sam raz.
Nadal myślę o Liamie, chociaż jedyne co teraz po nim zostało to jego bluza, która może już nie pachnie nim a proszkiem do prania, którego używał lecz jest i tak jego. Teraz jestem ja, jego bluza i ciepła herbata
*On*
Przejechałem już nieco ponad 20 mil, zostało mi jeszcze co najmniej drugie tyle. Cały czas zastanawiam się co powiedzieć Sabine, gdyż zwykłe ‘Wybacz’ to za mało w tym przypadku, za bardzo sobie nagrabiłem, za bardzo ją zraniłem by usłyszała tylko takie słowo. Ona jest aniołem, zasługuje na co najmniej milion słów, chociaż i ten milion nie wystarczyłby żeby przekazać jej wszystko na co załuguje
*
Podjeżdżam pod jakiś dom i jeszcze raz sprawdzam adres. Roundson 47. To tu. Patrzę na dom, prosty, ale subtelny. Pasuje do Sabine, wygląda jak takie małe niebo, biały z błękitnym dachem. Wysiadam z auta i idę w kierunku drzwi, nadal nie wiem co jej powiedzieć. Mam pustkę w głowie.
*Ona*
Nadal siedzę na parapecie i oglądam co się dzieje za oknem. Można naprawdę zobaczyć dużo interesujących rzeczy. Nagle moją uwagę przykuwa czarne Audi SUW Q3, ten samochód wydaje mi się być znajome. Nie mogę sobie jednak przypomnieć skąd je kojarze…. Zaraz! Przecież takie auto miał Liam!
Moje serce zaczyna szybciej bić, kiedy auto parkuje na podjeździe przed moim domem. Nie mam najmniejszej ochoty go zobaczyć, nie mam ochoty z nim rozmawiać. Chcę być sama, tak jak teraz, odpowiada mi to. Mam nadzieję, że to jednak pomyłka, lecz gdy widzę, kto z niego wysiada moje serce przestaje bić. To na serio Liam! Widzę jak idzie w kierunku mojego domu, przez moje ciało przechodzi dreszcz.
Kilka minut później słyszę pukanie do drzwi, lekceważę je, lecz ON nie przestaje się dobijać
-Sabine, wiem, że tam jesteś. Otwórz proszę
Niechętnie ruszam się z miejsca i udaje w kierunku drzwi. Patrzę przez wizjer i postanawiam otworzyć 
*On*
Cieszę się, gdy otwiera mi drzwi i odkrywam, że Olly mówił prawdę, ona śpi w mojej bluzie. I muszę przyznać, że wygląda w niej niesamowicie, mimo, że jest na nią dużo za duża
-Sabine…. Strasznie Cię przepraszam, jesteś aniołem, zasługujesz na księcia, którym nie jestem. Nie powinienem był wtedy…. Ehhhh –drapię się po karku- przepraszam księżniczko
-Jeśli to wszystko to możesz iść –widzę, że stara się by jej głos przybrał obojętny ton, jednak jej głos drży
-Nie, to nie wszystko –podchodzę bliżej, a ona robi krok do tyłu. Kładę jej rękę na plecy i przyciągam do siebie, po czym łączę nasze usta w jedność. Najpierw próbuje mnie odepchnąć od siebie, lecz z czasem jej siła maleje i oddaje się pocałunkowi.
-Kocham Cię strasznie –szepcze w jej usta
-Ja Ciebie też kocham
I’m right here. When you gonna realise
That I’m your cure

*****************************************************************************
Witam wszystkich. Wybaczcie, że tak długo czekaliście na drugą część, ale jestem również autorką innych blogów i ostatnio miałam trochę na głowie, no wybaczcie ;* Mam nadzieję, że spodobało wam się Without You, nie długo kolejne opowiadanko tego rodzaju. Pokażcie, że tu jesteście! 
Pozdrawiam
Laur Cia

czwartek, 10 marca 2016

 Kawiarnia/ Two
Jak zwykle przed szkołą wszedłem do kawiarni po kawę- taki miły poranny rytuał. Ustawiłem się do kolejki. Przede mną  stała dziewczyna o idealnych kształtach. Brunetka odwróciła się. Aha! To ona ze mną wygrała na wyścigach. Ironiczny uśmieszek błąkał się po jej ustach przez chwilę.
- Hej kotku- ustawiłem się koło niej, a potem objąłem ją w talii.
- Słyszałeś żebym miałczała?- warknęła.
Prychnąłem rozbawiony i zjechałem ręką nizej niż powinnem.
Ona uśmiechnęła się i zarzuciła mi ręce na kark. Następnie pogładziła mój policzek na co przymknąłem oczy. Po chwili poczułem pieczący ból na twarzy.
                          *~*~*                      
Siedziałem w ławce czekając na nauczycielkę. Po chwili weszła. A za nią dziewczyna z kawiarni.
- Dzień Dobry!- krzyknęła nauczycielka a my jej niewyraźnie zawtórowaliśmy.
- Mamy nową uczennicę w klasie, koleżanka wam coś o sobie opowie.- uśmiechnęła się zachęcająco.
*Alex*
- Witaj ludu!- powiedziałam pewnie,  a kilka osób zachichotało.- Mam na imię Alex , jestem zajebista,  mam kota.
- Może coś jeszcze? - zapytała nauczycielka i uśmiechnęła się przyjaźnie.
Hemmings parsknął.
- Hmm...- udałam zamśloną.- Nie sądziłam, że trafię do klasy z koniem,koń tak prycha, Luke.
- A jednak, mała.- puścił mi oczko.
- Małe to masz to coś w spodniach.- posłałam w jego stronę buziaka.
- Nie jest mała i się niedługo o tym przekonasz.
- Marzenia, Hemmings, Marzenia...

środa, 9 marca 2016

With your love nobody can drag me down



With your love nobody can drag me down

Siedzę kolejną godzinę bezruchu na fotelu, którego nigdy nie lubiłam, (lecz Zayn uważał, że jest przepiękny), starając się wymazać z pamięci nasze wszystkie wspólne chwile. Staram się zapomnieć właśnie o Zaynie….. Rozumiem, że każdy ma prawo do szczęścia i do miłości, lecz nie rozumiem po co obiecywał mi tak wiele, nie mogąc dotrzymać słowa kiedy mówił, że przestanie brać to świństwo. Już dwa razy chciałam go wyrzucić, wykreślić ze swojego życia, jednak za każdym razem ulegałam mu. Tak jak on jest uzależniony od narkotyków; ja jestem uzależniona od niego. Od jego obecności, zwykłego ‘Dzień dobry’, od wracania po 3 w nocy w tygodniu. Od niego. On jest moim narkotykiem. Uzależnia. Ale on wybrał jakąś ćpunkę, którą poznał na imprezie. Nie, nie jestem okropna, nie nazywam osób bezpodstawnie, nie obrażam ich. Jednak jego ‘wybranka’ tak samo jak on siedzi w tym bagnie po uszy. Tak samo jak on ćpie, ćpie i nie zamierza przestać. Pasują do siebie jak ulał, nie trudno to przyznać. Ćpun i ćpunka….. tylko, że ja tego ćpuna kocham. Kocham go naćpanego i trzeźwego, chociaż tego drugiego widziałam ostatnio coraz rzadziej. Wierzę, że udałoby mu się wyjść z tego bagna, starałam mu się w tym pomóc, jednak on wybrał inną drogę. Dobrze, przecież nie będę się nikomu narzucała, to jest bezsensowne. Pewnie powinnam teraz albo zarzucać sobie jaka to ja jestem brzydka i gruba albo mówić, że ta druga jest brzydka i gruba, lecz nie mam na to ochoty. Bardzo dobrze wiem, że dużo brakuje mi do modelki , lecz ktoś kiedyś mi powiedział, że dla kogoś jestem ideałem. Szkoda tylko, że ta osoba teraz zapomniała o wszystkim. Ja o nim nie zapomniałam i nigdy nie zapomnę. Z Zaynem znamy się bardzo długo, parą byliśmy od 2 lat, mieliśmy plany, lecz nagle ja i wszystko inne spadło na drugie miejsce. Na pierwszym znalazły się dragi i imprezy. Nikt nie wiedział tego, ani prasa ani media. To był temat tabu, temat zakazany. Tak jakby problemu nie było, lecz on narastał. A mój Zayn zmieniał się z kompletnie innego Zayna, w Zayna, który wszystko olewał i niczym się nie przejmował. Jednak ja, wieczna kretynka dalej go kocham. Dalej go chcę. Dalej go potrzebuje. Czy proszę o tak wiele? Nie, raczej nie. Ohh, gdyby było możliwe odkochać się po pstryknięciu palcami. To byłoby takie piękne, a jest niestety nie możliwe. Nie chcę robić mu bagna, już niektóre brukowce piszą, że Zayn Malik, były członek One Direction może mieć problem z narkotykami, lecz żaden nawet nie podejrzewa, że to jest prawda. Myślę, że gdyby nie to bagno, Zayn nadal byłby w zespole. Jednak on wybrał nie tą drogę, znowu. Nie zamierzam więcej płakać, o nie. Nie potrzebne mi więcej wylanych łez z powodu niego. Jeśli odpowiada mu życie od imprezy do imprezy, dobrze, niech sobie tak żyje. Jutro zamierzam wyjechać do mojego rodzinnego miasta, do naszego rodzinnego miasta, do Bradford. Nie chcę tu zostać, nie chcę go spotkać. Nie potrzebny mi blask fleszy, nie mam ochoty by każdy mój krok był obserwowany, więc póki mam czas zamierzam wyjechać. Dwa tygodnie czekałam na to by Zayn dał znak życia, według mnie to już za dużo. W końcu to on nosi spodnie a nie ja. W końcu to on powinien dbać o nasze bezpieczeństwo a nie ja. Z tego co wiem, pomieszkiwał u tej swojej nowej ‘dziewczyny’. Nasz dom zamierzam później sprzedać, najlepiej nie wystawiając go na sprzedaż w internecie, jego część dam jego mamie, by mu przekazała, nie mam najmniejszej ochoty wchodzić do żadnej meliny. Tak, kocham, kocham ponad życie, jednak moje serce nie zniesie więcej ran. Właściwie mam już spakowane większość rzeczy, nie było tego dużo, przecież i tak większość czasu mieszkaliśmy na walizkach, nigdy nie wiedząc czy czasami nie będziemy musieli gdzieś lecieć. Dla niego porzuciłam prace, poprzednie życie. Najwidoczniej nie było nam pisane….
Słyszę dzwonek do drzwi, więc spoglądam na zegarek
-Kogo przywiało chwilę przed północą –myślę, ale nie ruszam się z miejsca
Teraz gdy trzeba byłoby się ruszyć, fotel wydaje się być bardzo wygodny a wręcz błaga by się na nim siedziało, jednak dzwonienie nie ustaje. Za którymś razem niechętnie ruszam swój tyłek z fotela. Otwieram drzwi i nie jestem w stanie wypowiedzieć ani jednego słowa. Przed drzwiami stoi nieźle pobity Zayn
-Alex…. –ledwo słyszę jego głos
-Zayn…. –wciągam go do środka, mimo tego, że jestem na niego strasznie zła –Boże, co się stało?
Zayn w ogóle nie przypomina siebie, jest strasznie biały, wychudzony, ma cienie pod oczami. Jego twarz, nie jestem w stanie tego opisać. Wygląda jakby co najmniej spotkał zawodowego boksera.
Chwytam go za rękę i prowadzę do łazienki, widzę, że raczej nie do końca rozumie co się dzieje. Może ma jakiś szok powypadkowy? Nie wiem tego i dzisiaj się raczej od niego tego nie dowiem. Pomagam mu usiąść na brzegu wanny a sama otwieram szafkę w poszukiwaniu apteczki
-Jest! –z mojego gardła wydobywa się okrzyk radości, kiedy ją znajduję
Staram się jak najdelikatniej wyczyścić rany na jego twarzy, chociaż pewnie przydałaby mu się porządna dawka bólu. Największą ranę przy łuku brwiowym zostawiam na koniec. Zayn sprawia wrażenie jakby wszystko było mu obojętne, nie reaguje na praktycznie żadne czynności, które powinny mu sprawić minimalny ból czy pieczenie. Nic, człowiek skała normalnie. Biorę kolejny wacik i już chcę zacząć przemywać ranę przy łuku, gdy jego dłoń chwyta mój nadgarstek uniemożliwiając jakikolwiek ruch
-Alex…. Przepraszam, byłem głupi zostawiając Cię
-Zayn, to nie jest miejsce ani czas na takie rozmowy
-A właśnie, że jest. Błagam Cię wybacz mi –patrzę na niego wielkimi oczami
-Już mnie ostatnio błagałeś o szansę i ją zmarnowałeś
-Tej nie zmarnuje, obiecuję
-Obiecuję, że postaram się zaufać Ci, jednak masz przestać brać to gówno
-Od tygodnia jestem czysty i taki pozostanę, bo Cię kocham – i połączył nasze usta w jedność
Pasują do siebie idealnie, nasza miłość, wady i zalety się uzupełniają…..
****************************************************************************
Cześć! Witam wszystkich, to znowu ja! Nie, nie przynoszę wam drugiej części Without you , przynoszę wam coś innego, jednoczęściowego . Tym razem z Zaynem. Mam nadzieję, że spodoba wam się :*
W zakładce Kontakt znajdziecie właśnie kontakt z nami. Jeśli macie jakieś pomysły, chcecie nam coś przekazać, poprosić o jakieś specjalne opowiadanie to możecie śmiało pisać do mnie albo do Olviak
Pozdrawiam Was wszystkich
Laur Cia