*On*
Jestem strasznie wkurzony, nie wiem czy
bardziej na Ollego czy na siebie. Mam ochotę coś rozwalić albo się
napić, jednak wiedząc, że będę gdzieś dzisiaj jeszcze jechał
sądzę, że lepiej coś rozwalić
-Od kiedy wiesz?
-Li, to nie jest ważne
-Ja się nie pytam czy to dla Ciebie
ważne czy nie –uderzam ręką w blat stołu- Od kiedy wiesz!?
-Od dwóch miesięcy
Teraz tym bardziej mam ochotę coś
rozwalić, a raczej przywalić komuś. No pięknie, pewnie wszyscy
wiedzieli oprócz mnie
-Podaj mi adres
-Nie mogę Li, Sabine nie chce tego.
Chociaż jej piżama mówi co innego
-Co kurwa!? Ty tam byłeś!? –dopiero
teraz zdaję sobie sprawę, że przeraziłem mojego kumpla swoim
tonem głosu
-Nie, byłem koło tego miejsca rano i
widziałem ją w twojej szarej, dużej bluzie
So your
friends been telling me
You’be
been sleeping wirt my sweater
–Podaj adres. Ja Ci pomogłem z
Cathrine
-Ehhhh, Roundson 47, 50 mil na zachód
od Londynu
-Dzięki stary
*Ona*
Od rana towarzyszy mi dziwne uczucie.
Moje serce zdaje się raz przyspieszać a raz zwalniać. Nie miałam
siły dzisiaj ubrać się, na szczęście jest dzisiaj sobota i nie
muszę nigdzie iść. Czuję, że
I’m a half a heart
without you
Siedzę na parapecie, znowu, tylko
teraz na parapecie w swoim domu, a nie w domu Liama. Jestem sama, w
moim ciepłym, przytulnym domku, który wynajmuje. Pasuje do mnie,
jest w sam raz.
Nadal myślę o Liamie, chociaż jedyne
co teraz po nim zostało to jego bluza, która może już nie pachnie
nim a proszkiem do prania, którego używał lecz jest i tak jego.
Teraz jestem ja, jego bluza i ciepła herbata
*On*
Przejechałem już nieco ponad 20 mil,
zostało mi jeszcze co najmniej drugie tyle. Cały czas zastanawiam
się co powiedzieć Sabine, gdyż zwykłe ‘Wybacz’ to za mało w
tym przypadku, za bardzo sobie nagrabiłem, za bardzo ją zraniłem
by usłyszała tylko takie słowo. Ona jest aniołem, zasługuje na
co najmniej milion słów, chociaż i ten milion nie wystarczyłby
żeby przekazać jej wszystko na co załuguje
*
Podjeżdżam pod jakiś dom i jeszcze
raz sprawdzam adres. Roundson 47. To tu. Patrzę na dom, prosty, ale
subtelny. Pasuje do Sabine, wygląda jak takie małe niebo, biały z
błękitnym dachem. Wysiadam z auta i idę w kierunku drzwi, nadal
nie wiem co jej powiedzieć. Mam pustkę w głowie.
*Ona*
Nadal siedzę na parapecie i oglądam
co się dzieje za oknem. Można naprawdę zobaczyć dużo
interesujących rzeczy. Nagle moją uwagę przykuwa czarne Audi SUW
Q3, ten samochód wydaje mi się być znajome. Nie mogę sobie jednak
przypomnieć skąd je kojarze…. Zaraz! Przecież takie auto miał
Liam!
Moje serce zaczyna szybciej bić, kiedy
auto parkuje na podjeździe przed moim domem. Nie mam najmniejszej
ochoty go zobaczyć, nie mam ochoty z nim rozmawiać. Chcę być
sama, tak jak teraz, odpowiada mi to. Mam nadzieję, że to jednak
pomyłka, lecz gdy widzę, kto z niego wysiada moje serce przestaje
bić. To na serio Liam! Widzę jak idzie w kierunku mojego domu,
przez moje ciało przechodzi dreszcz.
Kilka minut później słyszę pukanie
do drzwi, lekceważę je, lecz ON nie przestaje się dobijać
-Sabine, wiem, że tam jesteś. Otwórz
proszę
Niechętnie ruszam się z miejsca i
udaje w kierunku drzwi. Patrzę przez wizjer i postanawiam otworzyć
*On*
Cieszę się, gdy otwiera mi drzwi i
odkrywam, że Olly mówił prawdę, ona śpi w mojej bluzie. I muszę
przyznać, że wygląda w niej niesamowicie, mimo, że jest na nią
dużo za duża
-Sabine…. Strasznie Cię przepraszam,
jesteś aniołem, zasługujesz na księcia, którym nie jestem. Nie
powinienem był wtedy…. Ehhhh –drapię się po karku- przepraszam
księżniczko
-Jeśli to wszystko to możesz iść
–widzę, że stara się by jej głos przybrał obojętny ton,
jednak jej głos drży
-Nie, to nie wszystko
–podchodzę bliżej, a ona robi krok do tyłu. Kładę jej rękę
na plecy i przyciągam do siebie, po czym łączę nasze usta w
jedność. Najpierw próbuje mnie odepchnąć od siebie, lecz z
czasem jej siła maleje i oddaje się pocałunkowi.
-Kocham Cię strasznie
–szepcze w jej usta
-Ja Ciebie też kocham
I’m
right here. When you gonna realise
That I’m
your cure
*****************************************************************************
Witam wszystkich. Wybaczcie, że tak długo czekaliście na drugą część, ale jestem również autorką innych blogów i ostatnio miałam trochę na głowie, no wybaczcie ;* Mam nadzieję, że spodobało wam się Without You, nie długo kolejne opowiadanko tego rodzaju. Pokażcie, że tu jesteście!
Pozdrawiam
Laur Cia
Super ^^
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się spodobało :)
UsuńZapraszam do czytania kolejnych na Dark ;)