*On*
Ehhh, po tak pięknym weekendzie
niestety nadszedł znienawidzony przez wszystkich początek tygodnia
czyli poniedziałek. Dłużyło mi się te pierwsze trzy lekcje
cholernie dlatego nie mogłem normalnie się doczekać tej godzinnej
przerwy. Podczas tego czasu możemy robić wszystko, dosłownie,
nawet możemy spieprzyć stąd. Ja jednak zwykle wolę iść do
kotłowni coś zapalić. O tak, zaraz chętnie tam pójdę i wypełnię
swoje płuca śmiesznym dymem, który według tej staruchy od
biologii ‘zabijam siebie pomału’. Tak tak, to raczej szkoła
zabija nas, stara się nas podporządkować do jednego wzoru czyli
perfekcyjny kujon. Tsa, na pewno im się to uda. Już sobie to
wyobraziłem, armia, małych, kujonowatych, dzieci w jednakowych
okularach, ciuchach, z jednej ręce sto zeszytów w drugiej linijka i
jeszcze ołówek za uchem…. Fuuuuu. To byłoby okropne! Takie małe
kujonowate zombie. Serio muszę iść coś zapalić, bo nie wytrzymam
tych czterech kolejnych godzin lekcyjnych. A tu jeszcze taki
prezencik od Dyrka; na sam koniec dupnego poniedziałeczku moja
ukochana Chemia! Czujecie ten sarkazm?
*Ona*
I tak po weekendzie nastała ta
najbardziej znienawidzona przez uczniów chwila czyli pierwszy
dzwonek w poniedziałek. Czy mówiłam, że ten który wymyślił
religię i chemię w jednym dniu a szczególnie w poniedziałki jest
chory psychicznie? Chyba tak. W każdym razie to jest przeginka, na
szczęście zaraz po religii mamy godzinną przerwę, więc mogę iść
sobie zapalić zaraz po spotkaniu z księżulkiem. O tak, już czuję
w ustach smak tego papierosa… mmmmmm……. Tak. Teraz tylko iść
za budynek szkoły i zapalić sobie jednego może dwa. Szkoła jest
do niczego, najchętniej by chyba nas wszystkich stworzyła na takie
małe lalki, kujony. Na szczęście nie mają jak tego zrobić. Uff,
nawet nie chcę sobie tego wyobrażać. Zakładam na nos swoje
okulary, na głowę kaptur i wychodzę ze szkoły z zamiarem
zapalenia. Chwilę potem wpadam na kogoś i już wiem, że ta osoba
ma przesrane
*On*
Zamierzam wejść do szkoły i wtedy na
kogoś wpadam. A raczej ktoś na mnie. Jestem wkurzony, czemu nie
uważa jak chodzi!? Czemu? Tak trudno patrzeć przed siebie!?
-Uważaj jak łazisz –patrzę
gniewnie na osobę, niestety nie widzę na wiele bo osobnik ma na
nosie czarne okulary a na głowie kaptur który zasłania wiele.
Jednak po posturze jestem w stanie powiedzieć, że to dziewczyna.
Dość drobna, pewnie zaraz usłyszę piskliwym głosikiem
‘przepraszam’
-Ty też mógłbyś uważać na swoja
dupę, przygłupie –tego się nie spodziewałem. Ktoś mi się
postawił!? Serio? Chyba życie mu nie miłe
-Co powiedziałaś? –mierzę ją
wzrokiem
-To co słyszałeś. A teraz rusz dupę
i zejdź mi z drogi –dziewczyna uniosła głos, który wcale nie
był piskliwy, był ostry
-Lepiej ty rusz tyłek bo twoje
okularki wylądują pod moimi glanami
Usłyszałem śmiech, nikt nie będzie
się ze mnie śmiał!
-To nie są glany. Śmieszny jesteś,
to są glany –wskazała na swoje buty a mi prawie kopara opadła.
Ona miała na nogach glany które miałem zamiar sobie kupić!
Identyczne! Tylko na 100% mniejsze. Kurde no. Kim ona jest?
*Ona*
Widzę zmieszanie na jego twarzy i
wiem, że już nie odpyskuje. Hah, serio myślał że ze mną wygra?
Chyba się przeliczył i myślał, że ma do czynienia z kolejnym
plastikiem z Ipponem w ręce i kilogramem tapety na ryju. O nie nie,
nie jestem tapeciarą. Jestem punkiem, a nie plastikową laleczką.
Jestem Av a nie Barbie.
-Coś jeszcze czy wreszcie suniesz się?
–byłam już podirytowana
-Ty też możesz
-Ty też możesz
-Śnisz kretynie –szturchnęłam go i
wyszłam z budynku. Teraz serio potrzebuję papierosa i to nie
jednego! Ehhh, kretyni
*On*
Po spotkaniu z tą kretynką musiałem
zapalić i to nie jednego. Co poskutkowało tym, że profesor
skamielina wyczuł papierosy i przepytywał mnie prawie 20 minut!
Normalnie zarąbiście, tej lasce to ja chyba łeb ukręce. Tak,
dobry pomysł. Nikt nie będzie tak mnie traktował! Nikt!
Jedyny plus dzisiejszego dnia, to, że
tajemniczy ktoś mi wreszcie odpisał!